Grupa adoracyjna z Chludowa świętowała 6. rocznicę swojego powstania

Chociaż godzinę chcemy z Nim czuwać

7 maja 2023

3 maja 2017 r., w święto Maryi Królowej Polski, spotkaliśmy się w kaplicy werbistowskiego Domu Misyjnego św. Stanisława Kostki w Chludowie pierwszy raz. Na początku było nas sześcioro. Niewielu. Teraz przed Najświętszym Sakramentem w ciszy wytrwale klęczy już spora gromadka, w której są trzy małżeństwa, a nawet jedna rodzina z trojgiem dzieci. Formuła modlitwy z roku na rok wzbogaca się i ubogaca członków grupy, którą od samego początku prowadzi o. Jan Wróblewski, rektor chludowskiego domu.


3 maja 2023 r. od godz. 15 świętowaliśmy 6. rocznicę pierwszej adoracji. Było czuwanie przed Najświętszym Sakramentem, Msza św. z kazaniem i nabożeństwo maryjne przy odnowionej grocie Matki Bożej w zabytkowym chludowskim parku. Przy okazji zobaczyliśmy  wyremontowaną starą lodownię, które jeszcze nie została udostępniona zwiedzającym.  A modlitwie towarzyszyły rozmowy przy kawie oraz podczas kolacji. Cztery godziny przemknęły nie wiedzieć kiedy.

Jak TO się zaczęło? Najprościej powiedzieć, że od niezaspokojonej tęsknoty za Jezusem, z którym każdy mógł przebywać w ciszy sam na sam.

Ze spotkaniami z Panem Jezusem było tak. Inicjatorka pomysłu, a teraz nasza liderka, Danusia z Wargowa pozazdrościła możliwości adorowania Jezusa w Najświętszym Sakramencie wiernym z innych parafii, którzy mieli taką możliwość w pobliżu swych domów. Jej pomysł wspierał, zaprzyjaźniony z nią o. Franciszek Laka, mieszkaniec klasztoru w Chludowie. Jej pragnienie stopniowo dojrzewało – szukała poparcia dla swego planu i sposobów jego realizacji wśród znajomych świeckich i duchownych. Aż w końcu decyzja zapadła – poprosiła o. Jana Wróblewskiego o rozmowę – powoli kończył się kwiecień. Chludowski rektor nie wahał się ani chwili – już w pierwszą nadchodzącą środę 3 maja, kiedy wypadało święto Maryi, zaplanowali z Danusią pierwszą adorację. I tak miało być już co tydzień – zawsze w środę w kaplicy Domu Misyjnego o godz. 20 z odśpiewaniem na zakończenie Apelu Jasnogórskiego. Łatwo policzyć – do tej pory „rozmawialiśmy” w tym miejscu z Panem Jezusem minimum 312 godzin każdy z nas! A na pewno wiele więcej.

Już w pierwszym roku poprosiliśmy o. Jana o rozpoczynanie spotkania Mszą św. – prostą recytowaną, pół godziny przed adoracją. Zaznaczyliśmy od razu, aby naszej modlitwy nie zamieniać w śpiewno-muzyczne wielbienie. Pragnęliśmy przebywać z Jezusem w ciszy – i podczas Mszy św., i podczas adoracji. Sławek z Chludowa został naszym lektorem, a psalmy czasem odważył się zaśpiewać także ktoś z nas. Szybko zdecydowaliśmy, że ta msza będzie „nasza” – podczas niej o. Jan będzie modlił się w naszych intencjach, zamawianych indywidualnie specjalnie na tę godzinę. Ale jedna msza w miesiącu, przed pierwszym piątkiem miała być i jest od kilku lat wspólna – w intencjach zapisanych przez nas na karteczkach i wrzuconych do stojącego przed ołtarzem koszyczka. Także intencje wspólne wzbogacały się – np. w sposób szczególny modlimy się za chludowskich ojców werbistów w Wielki Czwartek czy wszystkie tutejsze osoby konsekrowane 2 lutego i pamiętamy o kwiatach, o które dba Kasia, Ewa i Danusia (dopiero od tego roku założyliśmy specjalny wspólny portfel na tego typu wydatki).

Czas płynął, a ludzi przybywało, ale też i ubywało. Jednak w miarę upływu czasu powstała grupa, która w każdą środę klękała przed Jezusem. Przeszkodą była jedynie choroba, co zweryfikowały lata pandemii Covid-19.

***

Na początku adorację rozpoczynaliśmy przypadającą na środę Nowenną do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. I w miarę jak płynął liturgiczny rok zamienialiśmy ją na różaniec, litanię loretańską czy do Serca Pana Jezusa. Z czasem zaczęliśmy ogarniać modlitwą także osoby polecone nam przez innych. Widzieliśmy na własne oczy, jak wielkie łaski spływały na tych ludzi. I rzecz jasna na nas samych.

Nie mamy wątpliwości, że Duch Święty towarzyszy nam w sposób widomy, bowiem stopniowo ewoluowała formuła naszych spotkań. Najpierw Danusia zaproponowała, aby w każdą środę poprzedzającą pierwszy piątek o. Jan wygłaszał konferencje – byliśmy zachwyceni. Także one się rozwinęły, bowiem od dwóch lat, nasz opiekun podczas każdej Mszy św. głosi kazanie, nawiązujące do środowych czytań. Raz na kilka miesięcy przygotowuje dla nas skupienie, oczywiście z konferencją i adoracją. Tak więc zaczynaliśmy od godzinnej adoracji, z której po 6 latach powstał bogaty blok modlitewny, przyciągający ludzi nie tylko z Chludowa, ale także z Zielątkowa, Wargowa, Golęczewa, Kiekrza i dopiewskiej Dąbrowy. A wierzymy, że będzie nas więcej, bo jesteśmy grupą otwartą dla wszystkich, a i w kaplicy jest jeszcze sporo miejsca…

***

Należy wspomnieć o stronie towarzyskiej przedsięwzięcia. Wkrótce po pierwszych miesiącach adoracji, gdy ludzi przybywało, okazało się, że kontakt telefoniczny nie sprawdza się we wzajemnej komunikacji. Założyliśmy więc konto na Messengerze „Adoracja – KONTAKT”. Prosty komunikator od kilku lat żyje naszym życiem, bo w tym miejscu zamawiamy intencje, prosimy o modlitwę za naszych bliskich – żywych i zmarłych, składamy sobie życzenia, dzielimy się ważnymi treściami, nie tyko religijnymi. Zastanawialiśmy się także nad nazwą naszej grupy i zgodnie uznaliśmy, że „grupa adoracyjna” to bardzo dobra nazwa.

Choć na początku stanowiliśmy grupę ludzi, znających się tylko z widzenia w kościele parafialnym, stopniowo zaczęły powstawać między nami silne więzi osobiste. Integrację przyspieszały i wzmacniały  m.in. inicjatywy o. Jana, realizowane z naszą pomocą w kościele parafialnym. A było ich naprawdę sporo – nabożeństwa za uchodźców, z okazji Tygodnia Małżeństwa, Niedzieli Słowa Bożego, a także to sprzed pandemii, związane z przygotowaniem chludowskiej parafii do peregrynacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej czy wielkotygodniowe czwartkowe adoracje w kościele, żeby wymienić choć kilka z nich. Wielu z nas w osobie o. Jana czy zwykle zastępującego go o. Franciszka Bąka, mistrza nowicjatu, znalazło stałych spowiedników i kierowników duchowych. Obecnie można powiedzieć, że stanowimy grupę bliskich znajomych, a nawet przyjaciół, którzy mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Przybywamy np. do klasztoru, kiedy trzeba w kilka dni spakować do kopert prawie 15 tys. egzemplarzy chludowskiego kalendarza i życzeń o. Jana jako rektora dla dobrodziejów i przyjaciół misji. A Danusia zaproponowała nawet świętowanie naszych imienin i urodzin, podczas których Msza św. sprawowana jest zawsze w intencji solenizanta. Nie trzeba specjalnie dodawać, że przy okazji poznajemy swoje umiejętności kulinarne, głównie cukiernicze – a największa konkurencja jest wśród serników…😊

Mało tego – wiemy już sporo o naszych rodzinach, znamy nasze domy, a także pasje i zarażamy nimi innych (św. Hildegarda, malowanie ikon, ziołolecznictwo, masaż), pomagamy sobie w chorobach i wspólnie spędzamy czas pozamodlitewny. Niewątpliwie przyczyniły się do tego także organizowane przez o. Jana skupienia, podczas których dba on, aby był czas poświęcony modlitwie, ale także agapie i „niedokończonym rozmowom”, których wciąż nam za mało.

Mieszkańcy Domu Misyjnego już się nie dziwią, że w każdą środę po godz. 21 słychać gwar przed budynkiem, a głównej bramy nie mogą zamykać przed godz. 22.

Tekst i zdjęcia: Anna Kot

Okolicznościowa konferencja o. Jana TUTAJ

Na zdjęciach jubileuszowe spotkanie