W niedzielę 28 czerwca o. Kazimierz Grabowski SVD odprawił w chludowskim kościele jubileuszową Mszę św. z okazji 50-lecia swoich święceń kapłańskich. Zanim udzielił jubileuszowego błogosławieństwa, prosił parafian w kościele i przed ekranami komputerów, aby modlili się za i o wychowawców. Bo tylko dobrzy wychowawcy – podkreślał jubilat – mogą dobrze przygotować kolejne pokolenia misjonarzy, zakonników i kapłanów.
Suma w Chludowie zgromadziła przy ołtarzu 7 celebransów, mieszkańców Domu Misyjnego św. Stanisława Kostki, wśród których był i im przewodził sam jubilat oraz wielu wiernych przed i w kościele – zgodnie z reżimem sanitarnym.
– Podczas sprawowanej dziś Ofiary Eucharystycznej witamy naszego jubilata o. Kazimierza Grabowskiego, który w naszej wspólnocie razem z nami chce dziękować Bogu za 50 lat swojej służby Kościołowi, za 50 lat kapłaństwa – powitał zebranych proboszcz o. Ryszard Hoppe SVD. – Chcemy razem z nim radować się jego obecnością, łaskami, które otrzymał od Pana Boga i każdym dobrym słowem i sakramentami, których nam udzielał. Prośmy wspólnie o łaskę daru zdrowia na dalsze lata jego posługiwania w naszej wspólnocie parafialnej, a także w domu zakonnym.
Na początku Mszy św. swoją intencję oznajmił zebranym także główny celebrans:
– Dzisiaj w szczególny sposób dziękuję w pierwszym rzędzie Panu Bogu za dar życia i powołania; moim śp. Rodzicom i rodzeństwu. Moim profesorom i wychowawcom, którzy dobrze przygotowali mnie do życia kapłańskiego, misyjnego i zakonnego – mówił o. Kazimierz. – Szczególnie wdzięczny jestem mojemu prefektowi o. Józefowi Bajerowi SVD, który spoczywa na tutejszym cmentarzu. Jak również wszystkim, którzy prowadzili mnie przez te 50 lat i razem ze mną współpracowali.
Jubilat podziękował też mieszkańcom Chludowa i Domu Misyjnego, skąd, po święceniach i otrzymaniu krzyża misyjnego od abpa Antoniego Baraniaka, wyjechał na misje i dokąd po zakończeniu służby misyjnej wrócił po 46 latach.
– Czuję się tu jak u Pana Boga za piecem, a gdyby zdrowie było lepsze, to jeszcze lepiej bym się czuł – żartował o. Kazimierz. – Ale trzeba dziękować Panu za to, co jest. I przepraszać – dlatego przepraszam Boga i ludzi za wszystkie moje niedoskonałości, wszystkich, których obraziłem, za moje niedociągnięcia, kiedy nie stawałem na wysokości mojego zadania.
Także okolicznościowe kazanie wygłosił jubilat. W telegraficznym skrócie wspominał swoją podróż do Argentyny, służbę w charakterze wychowawcy, naukę języka, a po 25 latach pożegnanie z Ameryką Południową i podróż… do Rosji.
Całe kazanie TUTAJ
Na zakończenie Mszy św. życzenia i wiązanki białych kwiatów złożyli przedstawiciele ministrantów, miejscowych matek różańcowych, całej parafii i koła gospodyń wiejskich oraz sołtys Chludowa Halina Gramsch. Wszyscy zgodnie i obficie życzyli jubilatowi potrzebnych łask i opieki Matki Bożej, zwłaszcza tej chludowskiej – Królowej Pokoju. Było i „Sto lat” i „Życzymy, życzmy…”. O. Kazimierz serdecznie podziękował za życzenia i słowa płynące z serca.
– Już mówiłem nieraz, że w Chludowie czuję się jak we własnym domu – powtórzył. – Zatoczyłem stąd duże koło przez Argentynę, inne kraje, Rosję i w końcu znów wylądowałem w Chludowie. Choć to nie była moja decyzja, bo miałem propozycję zastania rezydentem w Zakopanem, ale ojciec prowincjał stwierdził, że potrzebny mi jest nowicjat. I tak oto jestem w domu nowicjackim. Ale dla mnie to już wieczysty nowicjat – taki, kiedy człowiek przygotowuje się do ostatniej drogi – tej najważniejszej. Tylu ludzi serdecznych tu spotkałem – czuję się naprawdę doskonale. Tylko przepraszam, że czasem trudno mnie znieść, ale to taki już mój gorący temperament, choć muszę wyznać, że z wiekiem nieco się uspokoił, bo kiedyś był dużo bardziej irytujący.
Czemu skwapliwie przytaknął proboszcz, wywołując śmiech zebranych. O. Kazimierz, dziękując za wszystkie życzenia i serdeczne słowa, jednocześnie gorąco prosił o modlitwę za wychowawców, żeby dobrze przygotowywali misjonarzy, zakonników i kapłanów.
Po Mszy świętej, zakończonej jego błogosławieństwem, wierni otrzymywali pamiątkowe obrazki z wizerunkiem Matki Bożej i słowami z zakończenia Te Deum, które całe życie prowadziły jubilata: „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki!”.
Anna Kot
Fot. Paweł Wodzień SVD
Więcej informacji o jubilacie w tekście obok pt. „Tobie, Panie, zaufałem… 50 lat kapłaństwa o. Kazimierza Grabowskiego SVD”